Razem z przyjaciółką wybrałam się wczoraj do centrum handlowego w roli jej Asystentki ds. Osądu i jak to zwykle bywa, pomimo kategorycznego zabronienia sobie korzystania z karty płatniczej wróciłam do domu z kolejną reklamówką.
Próbując dotrzymać kroku buszującej po sklepie przyjaciółce, nagle rzuciły mi się w oczy dobrze mi znane i uwielbiane czarno-białe mordki, dosłownie wmurowało mnie w ziemię, wybałuszyłam ślepia, i zaczęłam piszczeć (znaczy, mentalnie XD).
Naprawdę NIE MOGŁAM przejść obok obojętnie, jakaś niepojęta siła - ta sama, co kazała mi napisać tego posta - zaciągnęła mnie do przymierzalni, a następnie do kasy.
Ogólnie nie przepadam za ubraniami marki Cropp, szczególnie koszulkami, tj. mają całkiem fajne nadruki, jednak przeważnie fatalnie na mnie leżą T_T Ponadto są krzywo zszyte, co utrudnia ich prasowanie.
W tym wypadku, cóż, przyznaję, może i same wykonanie nadruków nie jest jakieś rewelacyjne, niemniej przez sam fakt, iż przedstawiają one wiadome postacie zostałam oczarowana *__* I w dodatku, WOW, krój trafiony w 10!
Ostatecznie, po drobnej podpowiedzi kumpeli i co już pewnie zauważyliście, wybrałam koszulkę z takim samym artem, jaki widnieje na moim blogu ;D Hell yeah!
Żałuję tylko, że nie kupiłam jeszcze koszulki z Julianem, na dniach będę musiała uzupełnić ten brak ^^
Podoba Wam się taka koszulka z „Pingwinami z Madagaskaru”?
Lubicie ubrania ze sklepu Cropp?
Pozdrawiam serdecznie,
Anne